Bare Minerals Bare Skin Serum Foundation + Prime Time
Bare Minerals zagościło u mnie dobre kilka miesięcy temu jednak celowo
nie pisałam o nich szybko aby przetestować je w każdych warunkach.
Minerały sypkie od zawsze mi się sprawdzały,ale nigdy nie miałam ich w
formie płynnej.
Zacznijmy jednak od bazy pod podkłąd Bare Minerals Prime Time
, która jest idealna do cery suchej. Nie podkreśla suchych skórej , nie
przesusza i pięknie wyrównuje powierzchnię skóry. Nie zapycha i po
chwili od aplikacji jest prawie niewyczuwalna na skórze. Daje taki
satynowy efekt.
Taka mała ilość wystarczy na pokrycie twarzy i przygotowanie jej na podkład.
Podkład Bare Minerals Bare Skin Serum Pur Eclat jest bardzo specyficzny.
Przed użyciem musimy go bardzo dobrze wstrząsnąć aby się wymieszał. Jest bardzo płynny, wręcz wodnisty i przede wszystkim lekki.
Jak się go dotyka i rozsmarowuje na skórze to mam wrażenie, że on już ma w sobie jakąś bazę wygładzającą, bo tak lekko się rozprowadza.
3-4 krople podkładu wystarczają na pokrycie twarzy i uzyskanie średniego krycia.
Jeśli chciałybyśmy uzyskać mocniejsze krycie to możemy dołożyć kolejną warstwę .
Daje on takie mokrawe wykończenie i nie należy do podkładów zastygających więc ja go zawsze muszę przypudrować, bo inaczej go sobie pościeram.
Do przypudrowania go używam pudru mineralnego, który nie matuje skóry, a również jest rozświetający i razem dają ładny efekt zdrowej cery .
Minerały mają ujednolicać nam cerę i poprawiać koloryt...nie są stworzone aby robić sobie maskę dlatego tak je lubię w codziennym makijażu.
Jednak na okres letni i cieplejsze dni zdecydowanie wolę suchą formę minerałów, a ten podkład czeka na swoją kolej jesienią i zimą, bo wtedy sprawdza się u mnie rewelacyjnie. Latem w te cieplejsze dni po prostu mi spływa przez to, że nie zastyga także mamy fajną alternatywę na zimny okres, bo czasem proszek to za mało :)
Znacie kosmetyki Bare Minerals? Co o nich myślicie?
Taka mała ilość wystarczy na pokrycie twarzy i przygotowanie jej na podkład.
Podkład Bare Minerals Bare Skin Serum Pur Eclat jest bardzo specyficzny.
Przed użyciem musimy go bardzo dobrze wstrząsnąć aby się wymieszał. Jest bardzo płynny, wręcz wodnisty i przede wszystkim lekki.
Jak się go dotyka i rozsmarowuje na skórze to mam wrażenie, że on już ma w sobie jakąś bazę wygładzającą, bo tak lekko się rozprowadza.
3-4 krople podkładu wystarczają na pokrycie twarzy i uzyskanie średniego krycia.
Jeśli chciałybyśmy uzyskać mocniejsze krycie to możemy dołożyć kolejną warstwę .
Daje on takie mokrawe wykończenie i nie należy do podkładów zastygających więc ja go zawsze muszę przypudrować, bo inaczej go sobie pościeram.
Do przypudrowania go używam pudru mineralnego, który nie matuje skóry, a również jest rozświetający i razem dają ładny efekt zdrowej cery .
Minerały mają ujednolicać nam cerę i poprawiać koloryt...nie są stworzone aby robić sobie maskę dlatego tak je lubię w codziennym makijażu.
Jednak na okres letni i cieplejsze dni zdecydowanie wolę suchą formę minerałów, a ten podkład czeka na swoją kolej jesienią i zimą, bo wtedy sprawdza się u mnie rewelacyjnie. Latem w te cieplejsze dni po prostu mi spływa przez to, że nie zastyga także mamy fajną alternatywę na zimny okres, bo czasem proszek to za mało :)
Znacie kosmetyki Bare Minerals? Co o nich myślicie?
1 komentarze
Również staram się w swojej codziennej pielęgnacji, czy makijażu korzystać z kosmetyków mineralnych lub naturalnych. Sprawdzają się one u mnie bardzo dobrze. Mam wrażenie, że cera po nich jest w lepszym stanie. Co do podkładu - z chęcią go wypróbuję, lubię takie lekkie kosmetyki. :)
OdpowiedzUsuń